Aimés que immortels.
Skrzypiąc okiem od wspomnień startym,
Źrenicą wklęsłą miażdżąc postać moją,
Świecisz w świetle magii, nieba płótnie,
Ze stworzeniami głębin gwarząc.
A ja- nicość, bo żadnej winy nie noszę,
Bo kocham przecież, tylko,
Lub aż, bo kto wie,
Czym miłość w świetle twoim?
Sercem bastionu z lwów goryczy,
I setek dusz z demencji zrodzonych,
Pożera mnie kres wspomnienia ciebie,
A umrzeć nie chcę przecież!
Lilią piekła stajesz się, co goni,
Goni refleksje z absurdu wystrzelone,
Krwią zmazane, łzą zroszone,
Miłości winą- cierpiące.
A ja przecież, kocham iście,
Sercem aurę świetności tworzę,
A nienawiścią- gardzę,
Tęczą ptaków srebrnych skrzę.
Winne są dusze nasze,
Bo nie znają się jeszcze,
A walc miłości już ich prosi,
Do tańca w piękna złocie.
Wiecznie trwaj, mną oddychaj,
Póki możesz jeszcze.
Ofiaruj mi serce swoje,
I wieczną bądź!
Kryspin
|