dni szare
upadkami znacząc swe dni
zwątpienia krzyżem przytłoczony
pytaniami bez odpowiedzi
dręcząc swą duszę nieustanie
żyję tuż obok i w oddali zarazem
wciąż pisząc słowa niewyraźne
niczym we mgle majaczące
nikłe wobec ogromu istnienia
tego co Jest i Być nie przestanie
kamień serca kruszący bez trudu
potęgą miłości bez granic
przemierzając drogę cierniami usłaną
błędów i słabości człowieczych
rękę podaje tym co sił nie staje
nie bacząc na swoje niezliczone rany
odtrącany i wzgardzony trwa w postanowieniach
przedwiecznej przysięgi Ojca wierny
więc wstaję nie zważając na upadków ślady
bolące rany śmiertelnego ciała
kolejny stawiam krok na swojej życia drodze
Adamo70
|