Sznur Perłowego Westchnienia
Widzę Cię jak stoisz przy zwierciadle
Patrzę aż mi ślina stanęła w gardle
Zapatrzona we własne ciało
Mi tego widoku będzie wiecznie mało
Spoglądasz na Mnie zginasz palce
Nie mam szans w tej nie równej walce
Nie mogę się oprzeć Twemu uroku
Pozostaje mi czekać na ziszczenie wyroku
Podchodzę do Ciebie z cielesnym głodem
A Ty odwracasz się do Mnie przodem
Feromony w powietrzu buzują
Silne ciągoty nad nami górują
Brzuszek w kolorze orzecha
Zaiste widok to wielka uciecha
W dotyku skóra taka jedwabna
Jesteś świadoma jaka Ty powabna?
I zaczęła się obojga ekscytacja
Pięknej chwili fascynacja
Po mojej skroni pot ciurka
A w Twojej głowie gorących myśli chmurka
Ubiór wokół nas fruwa bezwładnie
Otulam Cie swym oddechem zgrabnie
Twoje oczy błyszcza tak krystalicznie
Dotykam Twego lica energicznie
Dopadłem się jak misiek do słoiczka miodu
Jakaś Ty cudowna skąd tyle w Tobie słodu?
Upojna noc trwa jeszcze
A Ja nam błogostan wieszcze
Czuje jak drżysz wtulona we mnie cała
Sprężystość Twego napiętego ciała
Trwam jeszcze nie wydałem owocu
Tak ciemno, cicho, ciepło na tym kocu
Cały skąpany w Twoim blasku
Będziemy tak spleceni aż do brzasku
Dziś będzie nam wszystko w kolorki
Jak się dowiedzą wezmą nas na jęzorki
Sznur perłowego westchnienia uwolniony
Pewnie za chwile popadnę w sen zimowy
A Ty zadowolona lub nie
Również uśniesz obok Mnie
Supersajanin4
|