dotyk cienia
przychodzisz jak zawsze nad ranem
choć bezszelestnie
wyganiasz sen oddechem
by odfrunął jak ptak
spłoszony przed świtaniem
przychodzisz jak zawsze bezboleśnie
choć cię nie wołam
nawet myśli o tobie nie pamiętam
by dotknąć
czule i tak cieleśnie
otwierasz mi oczy na wpół przytomne
i nie wiem czy jawa to
czy już nie
popatrzę w okno nieświadomie
i zapomnę
…………………………………………………………
odchodzisz ze smugą pierwszego światła
a ja raz gonię
raz uciekam przed cieniem
czasem myślę że to on
a to ty
tatku
szybcia
|