***
Zachowałem duszę kosztem jej błękitu,
uszedłem piekłu i wzniosłem swe tchnienie szeptem
ponad kolumny ludzkich ciał.
Obaliłem system gwałtów ducha,
zniosłem przymus nienawiści,
w imię której gryziono moje serce..
Urodziłem słońce,
umieszczając je na horyzoncie
i wyplułem gwiazdy w nektar mroku,
gdzie Noc sączyła słowo
wyrażające istotę mego JA.
A jestem tym, co zwiesz Snem.
Nie mam początku ni końca.
Potrafię mijać, ale jestem wieczny.
Znam sekrety istnienia,
znam je na wpół świadomie.
Widzę je okiem mętnym nim umkną w niebyt,
gdzie przestrzeń nie ma znaczenia.
Jestem.
Tuż obok nieba, na półce z konfiturami,
obok szkarłatu poezji.
Sięgnij po mnie, aniele
i kuś wiecznością.
Nie chcę już chaosu, paranoi i szaleństwa.
Zdejmij mnie, a dam ci bój, w którym warto zginąć.
Spettro
|