''Wędrowiec gwiazd''
Oczy twe niczym ognie rozbłysły na niebie,
Płomieniem gorejącym spod oczu mych ogniska
Droga ich przedziwna i od łez ścieżka śliska.
I poszukując na tym szlaku Ciebie,
Zgubiłem mą drogę umysłem zmącony,
Wichury przebiły moją szatę prostą,
I przyniosły drzazgę wbitą - ropiejącą i ostrą.
Ból ogarnął ciało- wędrowiec przerażony.
Próbując uleczyć tę ranę gnijącą,
Wyruszył na powiew innych gwiazd gorąca,
Lecz pragnął ciągle dawnego słońca,
Ze ścieżki spokój jego duszy burzącą,
Zszedł i powrócił ramiona drzew dawne,
Nie chciały go opleść i zasklepić rany,
I choć otworzył swego serca bramy,
Nie był godzien na ich kwiaty powabne.
Usnął szczęśliwy na łonie pragnienia,
I choć w ostatnim oddechu nie wypuścił wieczności,
Jej siła złamała mu serce i zmiażdżyła kości,
Powróciłby cierpieć by usłyszeć Twe westchnienia
Jedyna to droga do mego zbawienia.
bejlalus
|