Tyłem do dni
Budzą się myśli z poduszek
Powolnym gestem zmuszam świat
Do pogoni
Za szczęściem lecz beze mnie
Uciekły kapcie po cichu
Jak co dzień
W oklaskach stóp zimnych
Przeglądam się w podłodze
Z pytaniem wypuszczam ciało
Czy może krok zrobić
I kawy choć jedno ziarnko
Dno ozdobi
Może i wróżbę jakąś poukłada
I dzień dopasuje do marzeń smętnych co rana
Całkiem wielu ludzi
By nie musieć się budzić
pawlikov_hoff
|