Marna poezja
Poezja. Cóż to właściwie za słowo.
Wieczorny nastrój pachnie herbatą u mamy przyjaciółki.
Goździki rozpływają się po słowach.
Mokre liście wymiotły Ciebie z mej jesieni.
Radość z nadchodzącego mroku przykrywa jakoś smutek.
Nie ma bólu, tylko chwile, tylko nadzieje.
Beznamiętność tego wiersza jest odzwierciedleniem, kasuje przeszłość.
Usuwa marną poezję moją.
Muzyka rozkleja nieprzypieczętowane myśli.
Na pozór obojętnie sprawdzam czy sie odzywasz.
Nikt. Nikt nie dzwoni.
I nastrój jakby skradziony szczęśliwym zaczyna płakać nad poplamionym stołem.
furie_nebun
|