Klaun

włożyłem maskę
schowałem twarz
nie mogłem już patrzeć w lustro
stłukłem je
zebrałem ostatnie okruchy
spakowałem w lnianą chustę
wrzuciłem tobołek do dołka
zasypałem ziemią
przydeptałem bosymi stopami
by poczuć ostanie ciepło

odwróciłem się
pobiegłem przed siebie
nie oglądałem się w stronę słońca
wyciągnąłem ręce na boki
skoczyłem w przepaść
szybowałem między skałami
ocierałem o ich ranty
poraniłem dłonie
krwawiły

zanurzyłem je w strumieniu westchnień
krew płynęła strużkami w dół
tworzyła wiry purpury
patrzyłem jak martwy stwór
odarty z ludzkiej natury

założyłem maskę na twarz
wykrzywioną w uśmiechu dla świata
serce skryłem pod taflą lodu
by nigdy więcej go nie słuchać


Matador

Autor zablokował możliwość oceniania. Kategoria: Inne Data dodania 2015-03-03 17:24
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Matador > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się