O ile zdarzyłby się cud
odrobinę cudu by nie zaszkodziło –
zegar by nie przeszkadzał
jesień nie przypominałaby o przemijaniu
całe życie byłoby bieganiem
ścieżką wiosny i lata
przez rzęsy
nie przelatywałby wiatr niepewności
w źrenicach gorzałby ogień
o ile zdarzyłby się cud…
twarz by się wygładziła
zgubiłaby zmarszczki świadczące o starości
włosy miałyby kolor złota
z zieleni patrzyłaby na mnie nadzieja
nietrudno byłoby zdobyć się
na wesołą pieśń
wypuścić z siebie stare
uwięzione myśli
wspiąć się na nowo po miód
wybłysnąć oczami,
wtulić się w miłość
opatrzyć przebyte rany
światłem młodego dnia
mieć przed sobą długie życie
ozdobione kokardami uśmiechów
przede mną
wypełniony po brzegi róg obfitości
o ile zdarzyłby się cud…
Irena
|