Nieszczelność pewnej wizji

wieczór przychodzi
do znudzenia przez okno
niepewna czy dłonie
nie zadrżą od lęku
przed świtem
kieliszek przechylam

za zdrowie i chorobę
tysiąc zmyślonych powodów
dla zabicia rzeczywistości
deską

codzienne pęknięcia
bliżej rozpadu
lustra
z pajęczym odpryskiem
dają odbicia
resztek obcego ja
jak zatrzymać pękanie

dostrzec spójność
w szarpaninie
dziwnych spojrzeń
rozłam pewności
już nie takie słodkie
twoje zatracenie dniem
stłumiony jęk milczenia
z każdego kąta pokoju
rozbrzmiewa krzykiem


ziza

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2016-10-07 04:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < ziza > < wiersze >
p_s | 2016-10-08 13:36 |
mocny; dobrze znam ten stan
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się