Bieszczady
Ja w pamięci mam dotąd twych oczu ciepły błękit,
i burzę jasnych włosów wirujących na wietrze.
Słyszę jeszcze w oddali proste słowa piosenki,
i śmiech rozpraszający nagrzane latem powietrze.
Srebro gwiazd przebijało dach naszego namiotu,
kiedyśmy zasypiali w miłosnym odrętwieniu.
I setki naszych marzeń zrywały się do lotu.
Śniło się nasze życie w tym słodkim zapomnieniu.
Gdzieś tam na świt czekały odległe połoniny,
spowite mgłą poranną jak delikatnym szalem.
Patrząc na nasze szczęście przystawały godziny
i czas przystawał w miejscu, i było tak wspaniale.
Pośród bieszczadzkich szczytów rodziliśmy się rano,
odurzeni słodkawym znad łąki aromatem.
Dziś brak mi tych zachwytów i marzę by mi dano,
jeszcze raz brodzić boso w tak chłodnym Wołosatym.
hotel
|