Bieszczady


Ja w pamięci mam dotąd twych oczu ciepły błękit,
i burzę jasnych włosów wirujących na wietrze.
Słyszę jeszcze w oddali proste słowa piosenki,
i śmiech rozpraszający nagrzane latem powietrze.

Srebro gwiazd przebijało dach naszego namiotu,
kiedyśmy zasypiali w miłosnym odrętwieniu.
I setki naszych marzeń zrywały się do lotu.
Śniło się nasze życie w tym słodkim zapomnieniu.

Gdzieś tam na świt czekały odległe połoniny,
spowite mgłą poranną jak delikatnym szalem.
Patrząc na nasze szczęście przystawały godziny
i czas przystawał w miejscu, i było tak wspaniale.

Pośród bieszczadzkich szczytów rodziliśmy się rano,
odurzeni słodkawym znad łąki aromatem.
Dziś brak mi tych zachwytów i marzę by mi dano,
jeszcze raz brodzić boso w tak chłodnym Wołosatym.


hotel

Średnia ocena: 7
Kategoria: Miłosne Data dodania 2016-10-07 08:45
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < hotel > < wiersze >
p_s | 2016-10-08 13:34 |
obrazowy i uczuciowy;
kwaśna | 2016-10-07 11:35 |
Piękny, wspaniały wiersz o miłości i o górach. Super, bardzo mi się podoba. Jakbym mogła dałabym 6 gwiazdek.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się