To się wtedy stało

przy stoliku
nad filiżanką kawy
wsłuchując się w szum miasta
siedział szkicując plan
dochodziła dwunasta
potem wstał
wyszedł niezauważony
w czapce na głowie
zimnem powiało
a potem
to właśnie się stało
usłyszeliśmy o nim w dzienniku
na ulicy dym
i dużo było krzyku
przebiegł ktoś zakrwawiony
złapałem rękę mojej żony
w miczeniu spojrzeliśmy sobie w oczy
dla nas ten świat
jeszcze się nie kończy


***
Dział: Proza życia
***
Zbigniew Małecki


zibby77

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2017-01-09 05:10
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < zibby77 > < wiersze >
Ziela | 2017-01-09 17:39 |
5
Ja | 2017-01-09 09:47 |
:)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się