Witraże

Gdzie ze ścian patrzą święci smutnoocy,
gdzie kratki drewniane tęsknią do grzeszników
i szczerzą się
na tych których skuszą do wyznań.
Tam
Tam właśnie niepewnym podreptałem krokiem.

I oto patrzę a światło witraży tęczowe maluje widnokręgi,
łuki przymierza pańskiego mieszają się z ogniem potępienia,
męczennicy patrzą na archaniołów-
archaniołowie trąby dzierzą i pieczęcie-
a z trąb tych dźwięk w wieczności się rozlega.

I patrzę w górę.

Spogląda na mnie cierpiący Alfa i Omega,
w oczach jego wyrzut widzę a w rękach jego miłosierdzie.
Wiem że patrzę na swego Zbawiciela a on
patrząc-cierpi.

Lecz czymże to jego dzisiejsze cierpienie?
Kiedyś cierpiał by zbawiać i zbawiał, a dziś?
Dziś już tylko cierpi przez tych odkupionych
przez siebie.

Cóż mi czynić?

Próbuje połączyć się z nim w bólu, jak on ze mną,
ale wiem- zbyt jestem
nieczysty.
Dlatego płaczę po nocach.
Dlatego w snach swych widzę ognie apokalips.

Pierwszy jeździec niesie zwycięstwo,
trzej zaś następni klęskę.
Błogosławieni który zostaną,
za bramą spełnienie widzę
świata i ludzi..

I oto budzę się.

Cóż widzę w promieniach wstającego świtu?
Jakiż to obraz wyłania mi się spod powiek?
Jakież to głosy wołają boleśnie o poranku?

Pieczęcie leżą zamknięte, a może sklejone tylko?
Któż wie z której trąby rozlegnie się głos ostatni?
Chciałbyś znać swój koniec choć nie znasz początku?
Patrz! Oto za oknem czekają jeźdzcy wszyscy czterej.


Tadeusz_Gustaw

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2018-03-07 23:35
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Tadeusz_Gustaw > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się