Samotność dusz bezdomnych
dech zachwycony drżeniem serca
jak podmuch wiatru szeptem liści
(dom)...tego słowa nie pamięta
sen który nigdy się nie przyśni
wciąż czeka wsłuchując się w ciszę
a myśl uderza strunę duszy
twarz niczym lustrzane odbicie
z trudem próbuje ból zagłuszyć
chłód przeszywa zdrętwiałe ciało
raniąc głęboko aż do szpiku
dziś już inaczej serce drżało
drganie pozbawione zachwytu
następny dzień noc pora roku
cuchnące słowa zimny odór
kolejna łza szkląca się w oku
gaśnie życie ..Boże nie pozwól..
|