Stagnacja
Nad miastem chmury ciężarne snami
Pod stopami piach skrzypi i mróz
Ta sama droga
Poranki takie same
Dłużący się dzień
Wieczór
I noc przyjdzie znów
Słodka monotonność wywołuje mdłości
Spokój przewrotnie niepokoi
Nie czas na powrót
Ani zmianę opcji
Stracona szansa
Nadzieja
Złudzeń nie obroni
Może rozerwą się w chmury nad miastem
Może spadnie ciężki biały puch
Pokryje czarną ziemię
I zrobi się jaśniej
Lekko minie dzień
Wieczór
I noc spokojnych snów
szybcia
|