Poemat lunarny

Nad ranem fantazje odpływają
tą samą rzeką, którą przypłynęły
pod powieką zmrożone
chłodem realizmu
mimetyzmu błędnego nihil.

Dajcie trumnę martwym snom
poległym w wiwacie, lecz
wy dnie, a nie noce – czy dla
marzeń urnę macie?

Nihil. To brzmi dumnie.
Nihil. To brzmi święcie.
Nihil to sakrament i
herezja jednocześnie.

A wszystko jest święte,
co zamknięte
w labiryntach nocy i
utkane na zboczach
sandrów
pajęczyną archetypów lub
nicią oleandrów

Świt widmem tam, gdzie cień
światłem w swym karacie, lecz
wy dnie, a nie noce – czy
marzeniom hołd oddacie?

Tym o fioletowej krowie
Tym przeciw fioletowym krowom,
i o prostytutkach z Brackiej
i tym o samotności, która
sadza nas na łożu śmierci, a
śmierć jest nam obcą wtedy,
niemniej niż inni śmiertelni

Nihil to przemiana i nihil to podróż
Uchwyć piórem mentalność
Świadomość swą odłóż
Otwórz trumnę ze snami
jak pudełko z zabawkami
I znajdź w nim pozytywkę
Nakręć ją minionym rytmem
Rytm wystukaj na pamięć,
tak przynajmniej z parę razy,

wtem w fantazji odnajdziesz
strumień nie przypadków,
acz ekstazy


Zig

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2020-07-04 16:37
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Zig > < wiersze >
jagraszka | 2020-07-05 22:12 |
Wiersz zrobił na mnie wrażenie...
Henryk_Konstanty | 2020-07-05 08:54 |
Twoje pióro staje się coraz bardziej ostre. Rozumiem...łagodna wypowiedz łamie kości...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się