Synestezja Świadomości
Barwy czerpią niektórzy z Księżyca,
Czerń jego i biel jak równonocna
szachownica,
lecz co jeśli w bazaltowych
wąwozach Księżyca,
nie odnajdę tej palety,
którą malują się me lica zawsze wtedy,
gdy spoglądam rozmarzona w niebo?
Dźwięki czerpią niektórzy ze Słońca,
promienie jego jak struny pianina,
lecz czy to będzie moja wina,
jeśli wiatrem słonecznym oziębiona
nie odnajdę w nim głosu, za którym
pragnę podążać?
Bo ja widzę dotykiem, a przestrzeń
smakuję barwą – nazwiesz to fantazją,
lecz czy będzie to prawdą?
Nie rozpraszaj mych myśli,
bo one pójdą za Twym echem,
a myśli moje tak jak zawsze
dziś są mym oddechem.
Muszę unieść się ciałem ponad wymiary,
choćbym miała przejść mostem
Einsteina-Rosena.
Czy żyją w nich istoty podobnej wiary,
które słyszą jak
kosmiczna anekumena
maluje obrazy swoim sopranem?
Poza Słońcem i Księżycem,
doświadczać więcej pragnę
Bo jestem psychonautką, a to moja
misja Apollo, niech mnie poprowadzi
synestezja świadomości
do ziemi obiecanej, raju utraconego,
wrażeń bezlitosnej nieskończoności
Zig
|