Dekompozycja Ciemności

Miękką otchłań ścielą
purpurowe pióra, konstrukcja
oparta na spawających się
fraktalach, jakby murach sądów
a posteriori i a priori

Schodzę do piwnicy, chociaż
boję się ciemności
Whisky z kranówą smakuje okropnie

Słyszę jak wyobraźnia śpiew
czarta z anielskim głosem
splata namiętnie
molekularnym kłosem
zaplata mi warkocze myśli, a te

zaczęły warczeć,
chociaż mogę się mylić
Nieokrzesane maltańczyki
też przecież tu mieszkają.

Odważnie schodzę w odmęty po wodę,
wierząc, że warto mieć w życiu po wody.

Ktoś właśnie szarpnął za klamkę,
jakiś szczur w kącie piszczy
Odwrotnością medytacji
szczyci się gonitwa myśli

- To tylko piwnica. Opanuj się, Wiki!
Kto to powiedział? To te maltańczyki?

Godzina duchów wybiła, chwytam się poręczy.
Czy ktoś za mnie zaręczy, że to te same drzwi
którymi przechodził niejaki Jim Morrison?


Zig

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2020-08-05 18:07
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Zig > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się