To zadziwiające
Nie mam dziś ochoty czytać Kanta,
ani Hawkinga, ani pisać wersów o
urojonym świecie fantastycznych idei,
tym bardziej tańczyć na pokazach dla dorosłych
lub nauczać problematyczną młodzież
o seksie i narkotykach.
Chcę tylko pić do monitora, aż urwie mi się obejrzany film.
Zasnąć tępo na sofie w pocie przestraszonego dziecka.
I proszę nie mów mi, że nie powinnam, przecież
znam doskonale kaloryczność tych kieliszków
i nie będą to kielichy, z których pili starożytni w Grecji
ani te okalające hipisowskie kwiaty kwitnące przy
dźwiękach karetki.
Pragnę jedynie rysować krwią słoneczniki na udach
niezwiązane z Van Goghiem ani heliocentryzmem,
lecz takie, jakie rosły dawniej w babcinym ogrodzie
i którymi straszyłam kota przywiązanego smyczą do furtki.
One będą pasować do wściekło czerwonej bielizny.
Ty wiesz, że nigdy nie przestanę być estetką.
To zadziwiające - jak sentymentalną okazać się może
futurystka i ileż nienawiści zabliźnionej z niewiedzą
zmieści w sobie ktoś o tak cherlawym ciele,
kto chwilę wcześniej czytał Gandhiego.
Zig
|