Eric Rofhoff

Zachowujesz się jak członek podupadającej orkiestry mandolinistów.
Z jesiennymi liśćmi dębu na głowie po wrześniowym koncercie.
Z resztkami bigosu między zębami podanego artystom na plastikowych talerzach.
Jedynie szpaki zuchwałe, od niechcenia nucą melodię z koncertu, wolno się wznosząc nad
amfiteatr z plecakami pełnymi taniego węgla oraz trocin opałowych.
Po piętnaście euro na głowę za występ, nie budzi zachwytu .
Ślina zaś cieknie, na myśl o wódce na troje pitej, za chwilę w autobusie wracając do domu
oraz dłoniach spoconych pomiędzy udami koleżanki artystki.
Po czterdziestu kilometrach zwykle brakuje tematów.
Zaczniesz więc znów snuć swą opowieść o magicznych wręcz miejscach, gdzie kupujesz
kradzioną, pół mokrą sosnę, by dotrwać do końca opałowego sezonu


lukasz_ze_spychowa

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2021-02-19 12:43
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < lukasz_ze_spychowa > < wiersze >
Henryk_Konstanty | 2021-02-21 03:40 |
Podoba mi się ten "obrazek" z życia wzięty.Ostatni wers -sugeruję drobną zmianę: do końca sezonu grzewczego.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się