W imię Boga czy walki?
Gdy miasto zasnęło,
niczym drapieżne koty
przeczesywaliśmy zakamarki ulic
i serc winowajców.
Nie chciałem tam być...
Nie chciałem mieć w dłoniach
przeznaczenia...
Rozkazy brzmiały mi w uszach
''nie czuj, nie zastanawiaj się,
nie pytaj dlaczego'' ale ja pytałem.
Dlaczego musimy ze sobą walczyć?
Jednego Boga mamy tylko różnie
go nazywamy...a ja nie chce zabijać.
I z mroku kobieta się wyłoniła,
krucha, delikatna, niewinna...
Podeszła do mnie i patrząc mi w oczy
powiedziała szeptem ''za Allacha''
i cisza...
A ja zostałem tam... bez żony, dzieci,
bez Boga... całkiem sam.
Amatorka
|