Oręż śmierci…
Przychodzi z znienacka orężem grozi
Powoli w organizm wchodzi
Zwarte szeregi orężem obronią
Śmierci niechybnie strzałą ranią
Już słychać brzęk mieczy
Czuć ból i krzyk się słyszy
Ciało ulega po nierównej walce
Łamane nogi łamane palce
Czerwień się wynurza i pierś pokrywa
Do walki jeszcze się podrywa
Ostatnie ruchy z grymasem warg
Bezsilnie chce ze śmiercią ubić targ
Kończy się żywot ból coraz większy
Zgon statystyk znów powiększy
Ciało sztywnieje robi ostatni krok
Blednieje twarz zapada powiek mrok
Ostatkiem sił głos jeszcze się roznosi
O wybaczenie jej prosi
Usta zamyka cisza dookoła
Milcząc rękę mu podała
Janekn
|